poniedziałek, 16 września 2013

Red Turns To... - Głęboki sen


Red Turns To... to zapomniani podopieczni fabryki zimnej muzyki czyli wytwórni Factory Records. Zespół aktywny studyjnie i scenicznie w latach 1983-86 pozostawił po sobie zaledwie jedną trzyutworową EP-kę zatytułowaną Deep Sleep. Materiał na niej zawarty zbliżony był brzmieniowo do ówczesnych propozycji New Order, a za jego produkcję odpowiadał sam Stephen Morris.




piguła
kto zacz: Red Turns To...
skąd: Anglia
lata działalności: 1983-1986, 2008-?
skład podstawowy: 
Andrew Wright-Williams - gitara, gitara basowa, syntezator,
Tim Lyons - wokal,
dodatkowo:
Ella Metcalfe - keyboard,
John Gouldthorpe - gitara basowa,
szufladka: synth-pop, new wave, electronic


Trzon Red Turns To... stanowili instrumentalista Andrew Wright-Williams i wokalista Tim Lyons. Na żywo duet wspomagali: Ella Metcalfe (keyboard) oraz John Gouldthorpe (gitara basowa).

 

W roku 2008 grupa reaktywowała się w oryginalnym, dwuosobowym składzie. Panowie Wright-Williams i Lyons przypieczętowali swój powrót serią udanych koncertów. W planach mieli również wydanie pierwszej długogrającej płyty. Zapowiadany album jak dotąd nie ujrzał jednak światła dziennego.


dyskografia:

EP-ka

Deep Sleep, winyl, 12", Factory 1985

spis utworów:
A.  Deep Sleep
B1. Lost Again
B2. Wave

nagrano: Yellow 2 Studios, Stockport, marzec 1984
zmiksowano: Strawberry Studios
produkcja: Stephen Morris
muzyka i słowa: Red Turns To...
skład:
Andrew Wright-Williams - gitara, gitara basowa, syntezator,
Tim Lyons - wokal,
Stephen Morris - programowanie perkusji,


Ciekawostki:
  • dwunastocalówka oficjalnie ukazała się w sprzedaży w marcu 1985 roku, jednak na etykiecie płyty widnieje rok wydania 1984, 
  • wbrew informacjom na oficjalnej stronie Factory Records, Gillian Gilbert nie była zaangażowana w produkcję Deep Sleep,
  • część instrumentów wykorzystanych w nagraniach muzycy Red Turns To... pożyczyli od New Order,
  • tytułowy utwór mini-albumu zyskał aprobatę Vince'a Clarka (ex Depeche Mode, Yazoo, Erasure): I think this is a very nice song. It has three chords in it and I like that kind of song. It's repetitive and quite exciting. I don't think it's contrived, it's just a sound they obviously like. There's only one synth going in there, the rest is bass and real drums playing the same repetitive line. Repetition isn't a sign of few ideas. It's like early electro. There's no such thing as unprocessed music anymore, even the simplest song recorded in a studio is subject to technology... It annoys me sometimes that just because synthesizers are huge effects boxes, people think they're somehow insincere (z recenzji dla Melody Maker).

składanki
  • Different Colours, Different Shades...1978-1992 The Factory Story Part Two, London Records/Factory Too 1997,
  • Auteur Labels: Factory Records 1984, LTM 2009


w sieci

Brak komentarzy:

szukaj w tym blogu